niedziela, 13 marca 2011

Sobotnie dłubanie [2011-03-12] filtr powietrza, świeca, akumulator, paliwo

Dzisiaj miałem ambitne plany co do motocykla. Po zaopatrzeniu się w niezbędne części zamienne udałem się do garażu.

Moim oczom ukazał się sprzęt w taki stanie (no co? nie miałem czasu i zimno było ;) )

Trzeba było przystąpić do działania.
Pierwsza sprawa, doładowanie akumulatora tak przez 30 minut.
Niezły prostownik co? :) Klasyk, ma ponad 30 lat i bardzo dobrze się sprawuje ;)
Ten czas mogłem poświęcić na zabezpieczaniu nowych narzędzi.
Potrzebne rzeczy: narzędzia, szmatka oraz olej silnikowy. Napój, do zalania suchego gardła, według uznania ;)
Przecieranie zajęło mi 25 minut. Następnie odłączyłem akumulator od prostownika.
Przy okazji pozbierałem poprzednio wykręcone śrubki z motocykla i powrzucałem do nowego pudełeczka. Dzięki niemu  mogę sobie spokojnie wszystko poukładać. Mała rzecz, a cieszy. Koszt ok. 7 zł.

Wszystko zostało poukładane więc mogłem zająć się filtrem powietrza. Po zdjęciu osłony filtra ujrzałem o to:
Pasjonujący widok to to nie jest. Ciemno wszędzie ;). Rękawiczki gumowe na ręce i przystąpiłem do dzieła. Nowy filtr już był przygotowany.
Również olej do filtra miałem pod ręką ;)
Rozdarłem opakowanie filtra i zalałem go olejem. I wtedy olej wyciekł przez otwory w dolnej części folii filtra. :). Szybkie szukanie nowej reklamówki.

Po ponownym zalaniu i wyciśnięciu nadmiaru oleju zabrałem się za czyszczenie plastikowej ramki środkiem do czyszczenia filtrów powietrza. Daje radę.
Dla porównania fotka nowego i starego. Niezła różnica co? :) Stary wrzuciłem do reklamówki, jego mycie zostawiłem sobie na później.
Następnie zamontowałem wyczyszczony stelaż, a następnie filtr zamontowałem w motocyklu.
No i udało mi się bez zbędnego bólu zmienić filtr powietrza w sprzęcie :)

Kolejnym etapem było wymiana świecy. W klucz zaopatrzyłem się już wcześniej. Raz dwa stara wykręcona, fotka dla porównania (z powodu filtra powietrza była już czarna). Została wpakowania do pudełeczka po nowej, by w przyszłości opalić ją nad palnikiem :)

No to zlewanie paliwka
i wlewanie świeżego (dzisiejszego)

Podłączenie podładowanego akumulatora. Nigdy nie mogłem zapamiętać czy najpierw plus czy minus (tak wiem, powinienem to wiedzieć), z pomocą przychodzi mi pewna piosenka ;)


Czyli przy wkładaniu aku najpierw plus, później minus. Przy wyjmowaniu odwrotnie, może to komuś pomoże, mi pomaga ;).

Chwilę później było już po sprawie, bez iskier i innych efektów ;)

Następnie boczki z jednej i drugie strony.

Jeszcze tylko poprawka kosmetyczna czyli montaż osłony kolektora :)

i główny test czy odpali
IT'S ALIVE! :)



Zamontowałem jeszcze tylko osłony chłodnicy i postanowiłem zakończyć pracę na dzisiaj. Niestety nie dałem rady dobrać się do kół, co muszę zrobić w najbliższym czasie. Dlaczego już kół? Ponieważ dzisiaj odkryłem, że przednie koło również ma lekko uszkodzony rant. Na szczęście dostałem namiary na ludków, którzy robią takie rzeczy :)

Patrząc na ten sprzęt dochodzę do wniosku, że potrzeba mu jeszcze mycia i nowych plastików. Mycie zagwarantuję mu wcześniej jak tylko odkręcą mi wodę na garażach, a plastiki zaplanowałem po wyprawie w Bieszczady, po co mają się tam zniszczyć? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz